Przekonuję rodziców, że „gramy w jednej drużynie”

„Obecność rodzica na oddziale jest wsparciem dla nas i dla dziecka. Pomagamy rodzicom, zrozumieć to z czym mierzy się jego dziecko. Często od razu przekonuję rodziców, że my razem „gramy w jednej drużynie” – mówi dr n. med. Wanda Badowska kierująca Klinicznym Oddziałem Hematologii i Onkologii Dziecięcej Wojewódzkiego Specjalistycznego Szpitala Dziecięcego w Olsztynie.

O swoim podejściu do procesu leczenia i prowadzenia oddziału rozmawia z Adrianem Urbankiem.

X

Przekonuję rodziców, że „gramy w jednej drużynie”

20250320_110524

Adrian Urbanek: Czytelnikami naszego portalu są głównie rodzice dzieci chorych onkologicznie i ich najbliższe otoczenie. W związku z tym chciałbym zapytać Panią doktor o rolę rodzica w procesie leczenia dziecka.

Dr Wanda Badowska: Ta rola jest przeogromna. Pamiętam takie czasy, kiedy rodzice nie mogli przebywać na stałe w oddziale i wówczas dzieci były bardzo zestresowane, zalęknione. Teraz, kiedy mają wsparcie rodziców, wygląda to zupełnie inaczej.

Adrian Urbanek: Co pani doktor ma na myśli?

Dr Wanda Badowska: Obecność rodzica na oddziale jest wsparciem dla nas i dla dziecka. Pomagamy rodzicom zrozumieć to z czym mierzy się jego dziecko.

Często od razu przekonuję rodziców, że my razem „gramy w jednej drużynie”. Nasze rodziny pochodzą z różnych środowisk i czasami dopiero tutaj na oddziale uczą się ze sobą komunikować. Często, kiedy dzieci są zdrowe, rodzice, na co dzień zajęci są pracą, swoimi pasjami i uważają, że taki nastolatek nie potrzebuje już opieki lub towarzystwa. Ważne, żeby wszyscy rodzice uczestniczyli w procesie leczenia na oddziale, nie tylko malutkich dzieci, bo tam ta więź jest duża. Staramy się tłumaczyć, że nastolatek przebywający na oddziale, potrzebuje w chorobie nowotworowej obecności bliskiej osoby. Często od nowa rodzice nawiązują bliskie relacje ze swoimi „prawie dorosłymi” dziećmi.

Pewnie rodzice nie będą z takiej wypowiedzi bardzo zadowoleni, ale mówię to z mojego punktu widzenia. Bo moim zdaniem my lekarze i pielęgniarki bardzo potrzebujemy rodziców na oddziale i pacjenci też bardzo ich potrzebują, niezależnie od tego, w jakim są wieku.

Adrian Urbanek: Nasze rozmowy z rodzicami potwierdzają to, co Pani doktor mówi o grze w jednej drużynie. Często jednak inaczej postrzegają ten okres, zanim trafiają na oddział. Czasem wiele tygodni zabiegają o trafną diagnozę.

Dr Wanda Badowska: Niestety, te fakty mają miejsce. Najbardziej odczuliśmy to podczas epidemii Covidu, gdzie podczas tak zwanych zdalnych wizyt, zwłaszcza w POZ, pacjentów nie badano i nie można było dobrze ocenić jak te dzieci się czują. I kiedy one w końcu do nas trafiały, były nieraz w bardzo złym stanie. To były tak głębokie anemie, że obawialiśmy się, że jeszcze dni, godziny i trudno by nam było pomóc. Lekarz musi zobaczyć, zbadać chore dziecko, bo wtedy podejmie słuszną decyzję, szybciej skieruje na badania w tym na morfologię krwi, USG.

Na studiach medycznych nauczamy studentów symptomatologii chorób nowotworowych u dzieci, ale takie szkolenia trzeba powtarzać również po studiach. W placówkach Podstawowej Opieki Zdrowotnej szczególnie w sezonie wzmożonego zachorowania na infekcje lub kiedy lekarz zacznie pracować w jakiejś swojej wąskiej specjalizacji, to może po prostu stracić czujność i nie dostrzec pewnych objawów spoza swojej specjalizacji. W tej pracy czasami pojawia się rutyna.

Myślę, że o czujności onkologicznej trzeba mówić, nie tylko na studiach. Niezwykle ważne są szkolenia i uświadamianie osób, które są tym pierwszym kontaktem.

Adrian Urbanek: Ma pani na myśli lekarzy…

Dr Wanda Badowska: Kilka lat temu organizowaliśmy w kilku województwach w Polsce kursy dla lekarzy POZ, dla pielęgniarek, dla położnych, dla opiekunek społecznych, podczas których między innymi przedstawiliśmy przypadki opóźnionego rozpoznania nowotworu. Znam historię dziecka, które wędrowało po wielekroć od lekarza do lekarza, a u jego matki podejrzewano zespół Münchhausena. Ale to może być też rodzic, który nie zauważa niepokojących objawów. Natomiast ważne jest, żeby z wiedzą profilaktyczną docierać nie tylko do onkorodziców, bo oni już wiedzą, ale w ogóle do rodziców.

Adrian Urbanek: Na stronie Ośrodka Leczenia Hemofilii oraz Pokrewnych Skaz Krwotocznych w Państwa szpitalu, zamieszczony jest bezpośredni, całodobowy numer dla rodziców, którzy zauważą u dziecka jakieś niepokojące objawy.

Dr Wanda Badowska: Tak, to jest numer do naszego dyżurnego lekarza. Zaniepokojeni rodzice często z niego korzystają. Natomiast Ci, którzy są moimi podopiecznymi mają też mój prywatny numer i dzwonią do mnie. Numery wszystkich moich podopiecznych mam w swojej komórce, więc wiem kto dzwoni. Zazwyczaj bez potrzeby taka osoba nie dzwoni. Ale to jest moja prywatna decyzja o dostępności.

Adrian Urbanek: Jak była i jest Pani motywacja żeby pracować z dziećmi chorymi onkologicznie i hematologicznie?

Dr Wanda Badowska: W naszym szpitalu od lat istnieje taki dobry, moim zdaniem, system, żeby póki młody lekarz nie ma jeszcze specjalizacji, pracuje na różnych oddziałach, poznaje różne dziedziny i nabywa różnych umiejętności. Mnie wówczas interesowały takie przypadki, w których trzeba się bardzo postarać, żeby choremu dziecku pomóc. W onkologii i hematologii, do momentu postawienia diagnozy to jest bardzo interesująca „dochodzeniówka”. Po prostu nie chciałam mieć lekko. Bo jaka to satysfakcja?

Adrian Urbanek: To jest obszar, który łączy bardzo wiele dziedzin medycyny… Młodzi lekarze chętnie wybierają tę specjalizację?

Dr Wanda Badowska: …tylko pasjonaci…

Kliniczny Oddział Hematologii i Onkologii Dziecięcej, którym kieruje dr Wanda Badowska jest 16 oddziałem w Polsce, na którym rodzice i opiekunowie dzieci tam leczonych otrzymują wydany przez portal onkorodzice.pl i jego opiekuna Fundację ISKIERKA, SEGREGATOR ONKORODZICA.

Przedsięwzięcie to możliwe jest dzięki naszym darczyńcom:

Facebook
YouTube
LinkedIn